Komunia Św. dla rozwodników? Czyżby Kościół na równi pochyłej?
Wczoraj zadzwonił do mnie kolega-ksiądz i zaczął rozmowę: „Przechodzę do lefebrystów. Jakie są wymogi prawne i konsekwencje kanoniczne takiej decyzji?” Odparłem: „co to za czarny humor? Piątek 13-tego był przedwczoraj.” „Przeczytaj sobie artykuł z Deon-u, który ci podesłałem na skrzynkę mailową”. No to zabrałem się za czytanie, a tam: „Niektórzy rozwiedzeni pozostający w nowych związkach mogą w pewnych przypadkach, po długiej modlitwie i rachunku sumienia oraz w „pokoju z Bogiem” przystępować do komunii – orzekli biskupi z Malty. Takie stanowisko znalazło się w ich wskazówkach dla księży.
Wskazówki dla duszpasterzy z Malty przygotowano na podstawie adhortacji papieża Franciszka „Amoris laetitia”, wydanej po dwóch synodach biskupów na temat rodziny. Opracowali je arcybiskup Malty Charles Scicluna i biskup Mario Grech.”
Włos mi się zjeżył na głowie bo zawsze byłem uczony i przekonany, że nauka Chrystusa zapisana na kartach Ewangelii jest niezmienna. Więc pierwsze co pomyślałem to to, że artykuł jest jakąś kaczką medialną, których od czasu Synodu o Rodzinie puszczono wiele. Postanowiłem sprawdzić w wiarygodnych źródłach. Jakie było moje zdziwienie, gdy otwarłem włoskie wydanie L’Osservatore Romano z 14.01.2017. Co więcej, również i inne dzienniki włoskie podjęły temat, m.in. La Stampa.
Chciałem pokusić się o komentarz do tych faktów, ale stwierdziłem, że mądrzejszym rozwiązaniem będzie przytoczenie trzech – wręcz genialnych – wypowiedzi polskich teologów, o. Dariusza Kowalczyka SJ i o. Kazimierza Lubowieckiego OMI oraz kanonisty p. prof. Urszuli Nowickiej o absurdzie Komunii Św. dla osób rozwiedzionych i żyjących w powtórnych związkach. Zacznijmy zatem od o. Dariusza Kowalczyka SJ: „Postulat, by rozeznawać sprawę dopuszczania rozwiedzionych do Komunii indywidualnie, niczego istotnego nie zmienia. Bo na czym miałoby polegać to rozeznawanie? Na stwierdzeniu, że ktoś co prawda żyje w drugim związku, podczas gdy wcześniej zawarł ważnie sakrament małżeństwa, ale obecnie żyje na tyle przykładnie, iż zasłużył na miłosierdzie. W tym przypadku Komunia sakramentalna byłaby nagrodą za dobre zachowanie, które miałoby przykryć obiektywną sprzeczność między nierozerwalnością małżeństwa a przystępowaniem do Komunii osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach. (…) Gdyby osoba rozwiedziona żyjąca w nowym związku przystępowała do Komunii świętej, to mielibyśmy duży zgrzyt, zamieszanie, co do sensu znaków sakramentalnych. Obiektywnie istniejąca niewierność, która nabrała trwałego charakteru, stoi bowiem w sprzeczności z relacją Chrystus – Kościół, z wiernością Chrystusa, objawioną w misterium paschalnym, która przejawia się zarówno w Eucharystii, jak i w sakramencie małżeństwa, i w innych sakramentach.” Dalej słowa o. Kazimierza Lubowieckiego OMI: „Termin „komunia” odnosi się w analogiczny sposób do dwóch rzeczywistości – Komunii Eucharystycznej i komunii małżeńskiej.
W jednym i drugim przypadku określa nie jakąś oderwaną od życia czynność, lecz jakość i styl życia – relację między osobami, której istotą jest głęboka jedność i wzajemne oddziaływanie. Jedno serce, jedna dusza, jedno codzienne życie i jedno ciało. Każdy z elementów tej komunii zakłada trzy pozostałe. Również jedność ciała, zakłada jedność serca, duszy i codziennego życia. Gdyby mąż powiedział do żony: „Obojętne jest dla mnie, co czuje twoje serce, nie interesuje mnie twoja wizja świata, nie chcę dzielić z tobą odpowiedzialności za codzienne życie. Chcę tylko twego ciała” – zawołalibyśmy: „cynik i bestia”. A gdy ktoś w ten sposób traktuje Boga?” I wreszcie p. prof. Urszula Nowicka: „Ze strony osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, często słyszy się zarzut, że Kościół spycha ich na margines, że ich odrzuca, wyklucza ze wspólnoty, że pozbawia ich Eucharystii, że traktuje gorzej od innych, że nawet mordercom przebacza, a im nie daje przebaczenia. Są to oskarżenia i zarzuty niesłuszne. Bóg w swoim miłosierdziu pragnie przebaczyć każdemu, jednak warunkiem tego przebaczenia jest nawrócenie. Człowiek, który zawiera nowy związek, mimo trwania nierozerwalnego z woli Bożej małżeństwa, sam siebie pozbawia sakramentów. (…) Zatem to nie Kościół karze człowieka, ale człowiek w swojej wolności wybiera życie niezgodne z Bożym zamysłem, pozostające w sprzeczności z naturą sakramentów, z prawdą o sakramentach i winien być świadomy konsekwencji, jakie taka decyzja za sobą pociąga.
To nie Kościół odsuwa człowieka od sakramentów, ale człowiek wybiera sytuację uniemożliwiającą mu uzyskanie rozgrzeszenia. Nie da się przecież prosić o przebaczenie przy jednoczesnym założeniu trwania w tym, za co się przeprasza.”
Inteligentnym pozostawiam bez komentarza, a głupim i tak na nic się nie zda jakikolwiek komentarz.